Spacerując w stronę działek widzę zniszczoną, ograbioną ruinę. Wieleńska „baszta” spośród drzew wychyla się odsłaniając Wzgórze 3 Maja. Powoduje to niesamowite wrażenie, które tylko zachęca do drążenia tematu.
W tym roku wieża świętuje 108 lat swojego istnienia. Mimo to nie jest ona oficjalnie zaliczona do zabytków gminy Wieleń i coraz bardziej się o niej zapomina. Jedynymi, którzy systematycznie odwiedzają to miejsce są grafficiarze. Jeden z nich napisał na niej słowo: „kocham”, ale czy jest ono prawdziwe? Czy piszący te słowa był sfrustrowanym kochankiem, który został opuszczony przez swoją miłość? Na to pytanie, chyba nie uzyskam odpowiedzi. Na dodatek takich wież znajduje się w Polsce więcej… W całym kraju oraz w bliskim sąsiedztwie państwa powstało 40. Do dziś zachowało się zaledwie 17, a ta jest jedyną wciąż istniejącą w Wielkopolsce. Na Śląsku ocalało ich aż 5, podobnie wygląda sytuacja na Pomorzu.
Materiałem, z którego zbudowano wieżę w Wieleniu są kamienie polne, będące fundamentem oraz czerwona cegła – czyli widoczna „baszta”. Dawniej jej wysokość wynosiła 13 metrów, teraz straciła fragment górnej części. Nie odnalazłam też płaskorzeźby kanclerza Bismarcka, odlanej z brązu przez berlińskiego artystę – Gladenbecka. Kiedyś stanowiła ona pewien dowód niemieckiej propagandy. Wieża była symbolem potęgi niemieckiej na polskich ziemiach w okresie zaborów. Brak też żelaznych schodów do punktu widokowego, misy ogniowej i schroniska. Z misy zawsze buchał widowiskowy płomień, który przypominał znicz olimpijski. To również znak potęgi ówczesnego cesarstwa. Sama wartość przedmiotu to 30 marek.
Jednak na widok budowli sprzed lat można by przystanąć zdumionym. Pomysł narodził się w głowie Feliksa Beheime z Schwarzbache, członka miejscowej organizacji regionalistycznej i spodobał się nauczycielowi szkoły podstawowej Voigesowi. 14 marca 1902 roku poparł on projekt. Rozpoczęła się zbiórka pieniędzy wśród mieszkańców i władz miasta. I jak sądzę z zachwytem 1 kwietnia 1902 położono kamień węgielny. Wkrótce potem zatrudniono budowniczego- Frosta. A za inwestora uznano nauczyciela nazwiskiem Bloch.
21 czerwca 1902 roku nadszedł wreszcie dzień uroczystego otwarcia wieży, a tym samym po raz pierwszy wzniecono ogień w żeliwnej misie ogniowej na szczycie baszty.
Koszt budowy również okazał się niemałą inwestycją, wyniósł 5000 marek. Ostatnim istotnym wydarzeniem obok wieży, była msza polowa odprawiona przez księdza Bogdana Kitę w IV rocznicę śmierci papieża Jana Pawła II w 2009 roku. Uczestniczyli w niej harcerze, mieszkańcy, orkiestra dęta, chór i mieszkańcy miasta. I pozwoliło to, choć na chwilę odżyć temu miejscu. Zaraz potem na nowo pogrążyło się w gąszczu drzew i powoli ulega zapomnieniu.
Jestem przekonana, że nie znajdę już na miejscu nic ciekawego, gdyż wcześniej odkryli to Sieglinde Stele i Gunther Kloss. Zawdzięcza się im opis zabytku dawnego Filehne, jak i wielu pozostałych wież. Ale czy oznacza to, że tę historię można uznać za zamkniętą?
Jak wyglądać będzie baszta za kolejne 108 lat? Nie wiadomo.
Zuzanna Raczkowska